W Zielonej Górze od 18 lat istnieje klub rugby pod nazwą „Wataha”. Kto nigdy nie widział tego sportu na żywo, będzie miał okazję nadrobić to 8 listopada. Do Zielonej Góry przyjedzie wtedy Legia Warszawa. Wstęp jest wolny.
W piątek, 17.10., rugbyści z Zielonej Góry zwołali konferencję prasową. Ogłosili, że zmienili zarząd, opowiedzieli też o swoich planach. Prezesem klubu został Filip Wielgosz (32 l.), który jest jednocześnie zawodnikiem z karierą reprezentacyjną. Do kadry seniorskiej dołączył w wieku 14 lat.
Klub istnieje od 2007 roku. Początkowo występował w rozgrywkach „siódemkowych”, później był sekcją AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego, a od 2014 roku stał się stowarzyszeniem sportowym „Wataha Rugby Club Zielona Góra”. W swoim logo umieścili dzika. Co ciekawe nazwę podkradł im później klub footballu amerykańskiego z Zielonej Góry, który w swoim logo umieścił wilka.

Rugbyści grają i trenują na boisku przy ul. X. Danikowskiego 69 w Zielonej Górze. W 2019 roku pozyskali nawet trochę pieniędzy z budżetu obywatelskiego na polepszenie murawy, słupy i zaplecze sanitarne. Grają w 1 lidze, która jest zapleczem ekstraklasy. Pod nimi jest jeszcze druga liga. Mówią, że są klubem profesjonalnym, ale nie zawodowym, co oznacza, że za grę się u nich nie zarabia. Otrzymują dotacje z miasta w wysokości 15 tys. zł, która niemal w całości idzie na utrzymanie boiska i opłaty.
Najsłabszy wśród najsilniejszych
Na razie w 1 lidze grają bez większych sukcesów. W tym sezonie zaczęli od pięciu porażek, ale nie załamują się.
– W każdym z nas drzemią ambicje sportowe. Poszliśmy na żywioł i postanowiliśmy, że chcemy grać z lepszymi w pierwszej lidze, bo lepiej być najsłabszym wśród najsilniejszych, niż najsilniejszym wśród najsłabszych. Gdybyśmy wygrali mecz z Legią Warszawa, który odbędzie się u nas 8 listopada, to będziemy na przedostatnim miejscu w tabeli – mówi F. Wielgosz. Dodaje jednak, że prawdopodobnie decydujący pojedynek o to miejsce rozegra się na wiosnę z klubem Rugby Rumia.
Wataha chce odtworzyć sekcję młodzieżową i promować rugby w Zielonej Górze. Już wcześniej udało im się wychować kadrowiczów, czym nie mogą poszczycić się inne kluby w mieście. Obecnie w klubie gra 46 zawodników z czego 23 jest z Zielonej Góry, pozostali dojeżdżają z Bolesławca, Łodzi, Warszawy, Katowic czy Szczecina.
Zapraszają do siebie chętnych do gry.
– Trenujemy we wtorki i w czwartki o 19.30. Wszystkiego nauczymy, nie wrzucamy nikogo od razu na pełen kontakt. Jeśli ktoś chce sobie poćwiczyć, to może potrenować granie w rugby i będzie to taka sama aktywność jakby poszedł na siłownię, bo można powiedzieć, że uprawia wielobój – mówi Krzysztof Polak, grający członek zarządu klubu.

Legia przyjeżdża do Zielonej Góry
Mecze nie są biletowane i odbywają się w rodzinnej atmosferze.
– Mamy nawet stanowisko gastronomiczne, za przysłowiowe co łaska można zjeść coś ciepłego. Za kulinaria odpowiada Rafał Hoszowski z Bytomia Odrzańskiego, który od kilku lat wspomaga nas swoją działalnością i wiemy, że zainteresował się tym sportem jak pracował na Wyspach Brytyjskich – mówi prezes.
Najbliższy mecz jest w sobotę, 8 listopada, o 18.00, z Legią Warszawa. Odbędzie się przy ul. Danikowskiego w Zielonej Górze.

– Mecz przy sztucznym oświetleniu coś pięknego w dodatku z marką jaką jest Legia Warszawa. Ktokolwiek chciałby się zareklamować na meczu to zapraszamy do współpracy – mówi F. Wielgosz.
A jak zachęcić kibiców, żeby przyszli?
– Nie ma takiego drugiego sportu na świecie, który mógłby w ten sposób eksponować współpracę i prace zespołową, gdzie można równocześnie walczyć i przekazywać sobie piłkę lub pchać, a za chwile kopać lub rzucać. Wymaga to eksperckiego poziomu percepcji i postrzegania przestrzeni na ogromnym boisku i dużej sprawności fizycznej. Sam David Beckham powiedział, że woli oglądać rugby niż piłkę nożną – mówi F. Wielgosz.