Strona główna » Nadciąga fala! Uratuje nas spokój?

Nadciąga fala! Uratuje nas spokój?

przez imperia

Władze Nowej Soli są spokojne, że miasto oprze się fali powodziowej. Mniej optymizmu jest w sąsiednich gminach, bo wały w Otyniu i Siedlisku są podziurawione. – Mamy przewagę nad gminami z południa, bo mamy czas żeby się przygotować do wielkiej wody. Nie zmarnujmy go – radził senator Wadim Tyszkiewicz.
W środę (18.09.) Mariusz Stokłosa, starosta nowosolski, wezwał wszystkich na sztab kryzysowy. Prosił włodarzy żeby zdali relację ze swoich gmin.
– Od dwóch dni mamy u siebie wojsko – raportowała Barbara Wróblewska, burmistrz Otynia. Opowiedziała, że 60 osób umacnia wały w okolicach wsi Bobrowniki. Okazało się, że zabezpieczenia są zaniedbane. W niektórych miejscach zwierzęta zrobiły w nich dziury. Burmistrz zgłosiła, że są ludzie do pracy, ale jest problem z zarządzaniem, bo nie bardzo wiadomo jak układać worki, żeby obrona była skuteczna. – Narzucać worki na wały to nie jest sztuka, ale potrzebujemy fachowca, który powie jak to zrobić w odpowiedni sposób – dopominała się. 

Obecny na spotkaniu przedstawiciel Wód Polskich obiecał, że wyśle swojego pracownika. W gminie Otyń w porę udało się zamknąć śluzy na dopływach Odry, dzięki czemu nie będzie tzw. cofki.

Nie zamykajcie drogi
M. Stokłosa zapewnił, że worków nie zabraknie. W magazynie starostwo miało ich 40 tys. 32 tys. już zostały wydane. – Dostaliśmy zapewnienie, że otrzymamy jeszcze 100 tys. sztuk.  Jak będzie trzeba, to będziemy kursować trzy razy dziennie – zapewnił.

Izabela Bojko, wójt gminy wiejskiej Nowa Sól, zgłosiła, że worków na razie nie potrzebuje. – Jesteśmy dobrze przygotowani zarówno od strony Przyborowa, jaki Lubieszowa i Kiełcza. Mamy piach, koparki i firmy które zadeklarowały pomoc – powiedziała. Jest niemal pewne, że na dniach woda przykryje drogę do Stanów i to ona zostanie w pierwszej kolejności zamknięta. Kierownik PZD powiedział, że jak poziom Odry osiągnie 4,70 – 4,80 m drogą nie będzie można już jeździć. I. Bojko apelował do służby i starosty, żeby zbyt wcześnie nie zamykać „315” do Przyborowa. – Niech to się stanie w ostatniej chwili. Zróbmy to już przed samą falą – prosiła. W gminie pamiętają, że podczas powodzi w 2010 roku droga do Przyborowa została zerwana. Mieszkańcy ze Stanów i Przyborowa tymczasowo zostali odcięci od miasta. Nic dziwnego, że z Dino w Przyborowie już wykupiono wodę pitną. I. Bojko nie przewiduje, żeby droga znów została zerwana. Podczas jej odbudowy jezdnię obniżono tak, żeby woda mogła swobodnie przepływać i wzmocniono, żeby nie porwał jej nurt. Jest ona położona aż o 1,2 m wyżej niż droga do Stanów więc z jej zamknięciem można poczekać do ostatniej chwili.

Wójt zgłosiła, że wały są w dobrym stanie. Zaproponowała, że jeśli dojdzie do odcięcia części gminy od miasta, to w Lubięcinie udostępni budynek, w którym może pracować ktoś ze starostwa. Niewykluczone, że w gminie wiejskiej Nowa Sól albo w Siedlisku powstanie też tymczasowy posterunek, żeby w razie czego policja mogła szybko dojechać do mieszkańców z tych rejonów. – W świetlicach mamy łóżka polowe, w przytulisku miejsca dla zwierząt. Jesteśmy przygotowani i trzeba studzić nastroje, bo wielu mieszkańców chciałoby coś zrobić ale nie wiedzą co – powiedziała. Chodziło jej o Stany/ Ludzie z tej wsi sami zgłosili się do starosty po worki i zaczęli je układać. – Woda przyjdzie na sto procent ale uratować może nas tylko spokój – mówiła wójt.

Dziury na kilka metrów
Starosta opowiedział, że mieszkańcom ze Stanów wydano worki, bo twierdzili, że wał się przechyla. Przedstawiciel Wód Polskich uspokoił jednak, że wspólnie ze Strażą Pożarną objechał wały i były one „w dobrym stanie”. Problem w tym, że nie zostały skoszone. Wody Polskie tłumaczyły, że koszenie miało się odbyć w przyszłym tygodniu. Firma, która została do tego wyłoniona miała jednak problem z maszynami. Teraz nie może wjechać już na wały, bo mogłaby je uszkodzić. Te zaniedbania spowodowały, że nie było widać czy wały są uszkodzone. Daniel Kołtun, wójt Siedliska, na wale w swojej gminie naliczył kilkadziesiąt dziur. Umocnienia zjechał razem z mieszkańcami, którzy przeżyli powódź w 1997 roku. – W niektóre dziury wkładaliśmy metrowe paliki i nie dosięgaliśmy końca. To są dziury wielkości kilku metrów zrobione przez bobry i borsuki. Poza tym ktoś zerwał darń z części wałów – raportował. –  Układamy worki, sypiemy ziemię i walczymy, żeby nie podtopiło Dębianki i Radocina, jeśli woda przerwie wał to obawiamy się też o Kierzno. Wojsko jest już u nas i pomaga. Zabezpieczyliśmy też przystań rzeczną, żeby nie odpłynęła i nie narobiła szkód – mówił.

Czyje to statki?
Beata Kulczycka, prezydent Nowej Soli, uspokajała, że miasto obroni się przed 6,5-metrową falą. Ściana w porcie przetrzyma nawet 7,5 metra. MZGK obłożyło już workami oczyszczalnię ścieków. Prezes Agata Świderska-Ostapiak uspokajała, że stacja uzdatniania wody jest położona na tyle wysoko, że nic jej nie zagraża, a przepompownia ścieków została przebudowana po 1997 roku tak, żeby powódź jej nie unieruchomiła. B. Kulczycka dementowała plotki, że jest cofka do Czarnej Strugi. Pewne jest, że marina i cypel będą pod wodą, więc zawczasu zdemontowano mienie miejskie. Z Parku Krasnala ewakuowano zwierzęta. Dariusz Gusta, wiceprezydent, pojechał do Zarządu Dróg Wojewódzkich aby uzgodnić co zrobić z przepustem pod obwodnicą. Władze chcą, żeby w krytycznym momencie został zamknięty. B. Kulczycka przewiduje, że będą podsiąki w stronę ogródków działkowych i cmentarza, dlatego też dała komunikat, żeby na działkach nie zamykać psów i kotów. Powstał też problem statku „Jutrzenka” przycumowanego w Starej Wsi. – Trzeba go zabezpieczyć, żeby się nie zerwał i nie popłynął w stronę miasta, bo narobi szkód – mówiła. Sprawą zajęła się Straż Rybacka, która przymocowała statek do drzewa. Podobne obawy miał senator Wadim Tyszkiewicz, który pytał co się dzieje z olbrzymią barką, która znalazła się na rzecze w pobliżu portu. Tam zadziałał WOPR, który dostał zapewnienie od kapitana, że barka jest dobrze zakotwiczona i nawet najmocniejszy nurt nie powinien jej ruszyć.

Ludzie czują się zagrożeni
Spokojny i zrelaksowany był natomiast Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego, który w trakcie sztabu uśmiechał się i rzucał żartami. – Tam gdzie wiemy, że woda będzie przeciekać, to dajemy ziemię i worki, ale jak ktoś nie śpi po nocach to też dostaje od nas worki, nawet tam gdzie wiemy, że nic się nie wydarzy. Wał mamy mocny. Może 10 budynków będzie miało wodę w piwnicy. W razie czego mamy gdzie uciekać. Martwilibyśmy się gdyby zaczęło padać, ale prognozy są dobre – mówił. 

– Mamy tę przewagę nad gminami z południa, że mamy czas się przygotować do tej wielkiej wody. Nie możemy go zmarnować. Nie zgodzę się z tym, że to ludzie sieją panikę. Ja tych ludzi rozumiem. Im należy się informacja i uspokojenie. Narażony jest ich dobytek. Jeśli ludzie panikują to trzeba ich uspokoić – powiedział W. Tyszkiewicz. Dodał, że Nowa Sól odrobiła lekcję z 1997 roku. Wały są nowe i mocne, ale część jest wciąż poniemieckich. – One zostały mocno nadwyrężone w poprzednich powodziach nie wiadomo czy tym razem wytrzymają – powiedział. Dodał, żeby nie bagatelizować koszenia wałów, bo to pokazuje ich słabe punkty. – Wtedy widać gdzie są dziury. W 2010 roku w Nowej Soli wał został przerwany na wysokości Czarnej Strugi z powody dziury zrobione przez zwierzęta. Więc nie zgodzę się z tym, że dzisiaj nie trzeba kosić wałów, bo tu nie chodzi o kosmetykę – dodał.
– Wczoraj byłem w Żaganiu i Szprotawie, tam jest potężna mobilizacja, ale także strach. Dlatego ważna jest informacja. Ludzie się boją. I nie dziwmy się, bo jak są pozostawieni sami sobie, to reagują, bo czują się zagrożeni – mówił. 
Według prognoz fala powodziowa dotrze do Nowej Soli na weekend. Ma osiągnąć 6,5 metra.

Tobie może spodobać się

Zostaw komentarz