W powiecie nowosolskim w 140 rodzinach zastępczych przebywa obecnie 225 dzieci. Od lat nie zgłaszają się jednak nowe osoby, żeby zostać rodzicami zastępczymi, tymczasem dzieci, które potrzebują dachu nad głową nie ubywa. O tej trudnej sytuacji rozmawiamy z Aldoną Porczyńską-Nalewajko, dyrektorką PCPR w Nowej Soli.
Ile jest rodzin zastępczych w powiecie nowosolskim?
Aktualnie 140 w tym 9 rodzin zawodowych. Mamy też dwa rodzinne domy dziecka. Wszystkie te rodziny są przepełnione. Zgodnie z ustawą powinny się opiekować maksymalnie trójką dzieci, ale mają przekroczone te limity. Są rodziny, które mają czwórkę dzieci, jest nawet rodzina, która ma siódemkę dzieci. W rodzinnych domach dziecka mamy 9 i 7 dzieci. To są dzieci od noworodka, do 19-latka.
Od jak dawna nie zgłaszają się chętni, by zostać rodzinami zastępczymi?
Od kilku lat mamy z tym bardzo duży problem. Średnio pojawia się jeden kandydat w roku, który deklaruje, że chce się przeszkolić na rodzica zastępczego, ale po szkoleniu, zdarza się, że jednak nie jest na to gotowy. W tym roku utworzyliśmy jedną rodzinę zawodową, która ma już 7 dzieci i jedną rodzinę niezawodową, która zdecydowała się na jedno dziecko.
Ten deficyt powoduje, że rodziny zastępcze stają się adopcyjnymi?
Rodzina zastępcza powinna zapewnić dziecku dach nad głową na okres przejściowy. Ustawa zakłada 4 miesiące, może się to przeciągnąć do 8 miesięcy. Sądy też są przeciążone, więc rzadko kiedy udaje nam się w ciągu roku uregulować sytuację dziecka. W Książu Śląskim mamy pogotowie rodzinne, w którym dzieci powinny być maksymalnie 8 miesięcy, a są już trzy lata. Powstaje problem, bo opiekunowie nie deklarowali długofalowej opieki.
Przybywa dzieci, które do takich rodzin powinny trafić?
Niestety tak. Średnio co roku w rodzinnej pieczy zastępczej umieszczamy ok. 40 dzieci, a w domach dziecka 15-20 dzieci. W tym roku w rodzinach zastępczych umieściliśmy już 28 dzieci z powiatu nowosolskiego. W placówkach opiekuńczo-wychowawczych w Kożuchowie 11 dzieci. To jest bardzo dużo, bo dopiero mamy koniec września. Jedno dziecko musieliśmy umieścić w powiecie włoszczowskim, bo nie mieliśmy miejsca u nas, a był to pilny przypadek. Kryzys z miejscami w rodzinach zastępczych jest w całej Polsce, a bywają sytuacje, że mamy malutkie, bezbronne dziecko i trzeba zabezpieczyć mu dom natychmiast. Jeżeli nie ma u nas żadnego miejsca to obdzwaniamy powiaty ościenne, a później województwa. Ta tendencja dotycząca ilości dzieci jest stała od lat. Mimo różnych programów typu 800 plus, sytuacja się nie zmieniła i nie zauważamy spadku. Obecnie w powiecie nowosolskim w 140 rodzinach zastępczych mamy umieszczonych 225 dzieci. Oprócz tego w placówkach w Kożuchowie gdzie mamy 49 miejsc, jest 50 dzieci.
Jakich rodzin zastępczych jest najwięcej?
Na 140 rodzin, 76 to są rodziny spokrewnione. Najczęściej jest to babcia i dziadek, rzadziej rodzeństwo. Często namawiamy krewnych, żeby stali się rodzinami zastępczymi, bo to jest najmniejsza trauma dla dziecka, bo trafia pod dach kogoś kogo zna. Najbardziej zależy nam jednak aby zgłaszały się osoby, które chcą być zawodowymi rodzinami zastępczymi dla dzieci, które nie mają możliwości, aby przygarnął je ktoś z rodziny.
Jakie dzieci trafiają do rodzin zastępczych?
Najczęściej zaniedbane, z domów w których była przemoc, alkohol, narkotyki. Za każdym razem jest to decyzja sądu o odebraniu dzieci. Rzadziej zdarza się, że trzeba zabezpieczyć dom dla dziecka, które dotknęła tragedia rodzinna i nagła śmierć rodziców.
Dlaczego ludzie nie chcą zostawać rodzicami zastępczymi?
Powodów jest kilka. Piecza zastępcza jest tymczasowa, więc zawsze jest ta obawa, że dziecko pewnego dnia trzeba będzie oddać. Ale do tej sytuacji przygotowują nasze szkolenia. Trzeba też pamiętać, że bycie taką rodziną, to pewien rodzaj poświęcenia, rewolucja życiowa, bo przyjmuje się pod dach nieswoje dziecko. Ludzie nie chcą też problemów. Wiedzą, że z dzieckiem trzeba będzie pracować, a są kolejki z dostępem do psychiatrii, czy do lekarzy. W pieczy zastępczej też trzeba współpracować z rodzicem biologicznym, która bywa trudna. Zdarza się, że rodzina biologiczna jest konfliktowa, nie widzi problemu po swojej stronie, wtedy próbujemy rodziny zastępcze maksymalnie odciążyć i organizujemy spotkania z rodzicami u nas w placówce.
Może problemem są finanse?
Kiedyś w pieczy zastępczej był to problem, ale nie dziś. Na jedno dziecko w rodzinie zastępczej przypada 1517 zł miesięcznie, do tego dziecko do 18. roku życia z ZUS dostaje 800 plus. Oprócz tego zawodowa rodzina zastępcza otrzymuje wynagrodzenie, średnio jest to u nas 6 tys. zł brutto. Jak jest powyżej czwórki dzieci, to rodzina otrzymuje opłaty na utrzymanie lokalu, czyli opłacamy jej wszystkie rachunki. Na każde dziecko z niepełnosprawnością jest dodatek 300 zł miesięcznie, dofinansowania na wypoczynek dziecka, a 1,5-2,5 tys. zł wynosi wyprawka na start.
Każdy może zostać takim rodzicem?
Każdego kandydata sprawdza psycholog, czy ma odpowiednie predyspozycje. Sprawdzamy go w rejestrze karnym i rejestrze sprawców seksualnych. Jeśli przejdzie weryfikację, to organizujemy mu bezpłatne szkolenie. To jest 50 godzin, ale w tym jest 10 godzin praktyki w zawodowej rodzinie zastępczej. Po tym szkoleniu jest moment, żeby ocenić czy jest się gotowym. Jeśli osoba nie jest gotowa, to czekamy. Można na początek zostać rodziną pomocową, gdy rodzina zawodowa zastępcza bierze urlop i odpoczywa. Wtedy kontakt z dziećmi trwa od 2 do 4 tygodni. Nie ma ograniczenia wiekowego, żeby zostać rodzicem zastępczym. Może też nim zostać osoba samotna.Nie trzeba mieć wielkiego domu z ogrodem, samochodu, czy wyższego wykształcenia. Mogą się zgłaszać zwykli ludzie. Nie muszą to być małżeństwa. Może to być po prostu osoba, która ma wolny pokoik. Więc jeśli komuś w głowie tli się iskierka, że chciałby pomóc dzieciom, to zapraszamy do nas i zapewnimy wszelkie wsparcie.
Dziękuję za rozmowę.
Każdy kto chciałby zostać rodzicem zastępczym może się zgłosić do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nowej Soli przy ul. Staszica 1A. Wszelkie informacje można też uzyskać pod nr tel. 68 457 43 30 i na stornie www.pcprnowasol.pl.