Zalegają tam duże ilości wód opadowych wymieszanych z toksycznymi odciekami. Smród i wygląd tych wód niepokoi. Miejscami mają kolor zielony, czerwonawy, niebieski, turkusowy. Na powierzchni pływają rozkładające się odpady i różne wykwity.
We wtorek, 15.04, radni i urzędnicy zakończyli cykl obrad komisji gospodarczej działającej przy radzie powiatu nowosolskiego. Wcześniej odwiedzili zrekultywowany teren w Bobrownikach i zastali tam ogromną skorupę, usypaną ze zmielonych śmieci.
Odwiedzili teren z bombą ekologiczną w Zakęciu, która cały czas tyka i grozi katastrofą na skalę, którą dziś trudno oszacować. Odwiedzili kolejną bombę, czyli ogromną hałdę ropopochodnych odpadów w Nowej Soli.
Teraz wybrali się na teren w Mirocinie Dolnym, który kilka lat temu został objęty pseudorekultywacją.
Smród
We wtorek, podobnie jak przy poprzednich wyprawach, towarzyszyliśmy radnym i urzędnikom z aparatem i notesem. Wszyscy wdychaliśmy śmierdzące opary unoszące się nad tym terenem.
– Czy przebywanie tu i wdychanie tego nam nie zaszkodzi? – na tak zadane pytanie nie potrafił odpowiedzieć nawet [paywall] Daniel Zych, naczelnik wydziału ochrony środowiska w nowosolskim starostwie.
Nadal zalegają tam duże ilości wód opadowych wymieszanych z toksycznymi odciekami, które sączą się ze zwiezionych blisko 230 tysięcy ton odpadów, głównie zmielonych śmieci i osadów ściekowych. Smród i wygląd tych wód niepokoi. Miejscami mają kolor zielony, czerwonawy, niebieski, turkusowy. Na powierzchni pływają rozkładające się odpady i różne wykwity.
Czy pozwolą?
WFirma Irreco, która odpowiada za tę katastrofę, podobno poszukuje spółki, która zechciałaby dokończyć to, co Irreco zaczęła. Jednak żadna spółka nie zrobi tego charytatywnie. Jeśli znajdzie się chętny, to będzie chciał zarobić. Czyli musiałby dostać pozwolenie na zwożenie kolejnych odpadów. Czy urzędnicy, samorządowcy i politycy z lubuskiego urzędu marszałkowskiego, nowosolskiego starostwa i WIOŚ na to pozwolą?
Przypomnijmy, że kilka lat temu to właśnie te urzędy dały zielone światło dla rozpoczęcia prac w Mirocinie Dolnym. Wpuściły tam śmieciowych biznesmenów, w tym między innymi przestępców. Efektem jest zdegradowany teren, który wkrótce może zmienić się w bombę ekologiczną, kolejną w niewielkim powiecie nowosolskim, obok tych w Gminie Otyń i w Nowej Soli.
Przykryją to ziemią?
– Jaką budujemy przyszłość naszym dzieciom? – pytali uczestnicy wtorkowego spotkania, między innymi Przemysław Ficner, radny powiatowy, inicjator zorganizowania wyjazdowych komisji. Na teren w Mirocinie Dolnym patrzył z przerażeniem. –
– Zniszczono nasze małe środowisko – skomentował Adrian Pikulski, który przybył jako przedstawiciel mieszkańców. – W sercu mam wielki żal o to, że urzędnicy nie stanęli w przeszłości po stronie mieszkańców. Stanęli po stronie firmy, która teraz zniknęła. Oby tylko w przyszłości nie znalazła się kolejna pseudoekologiczna firma, która znów będzie chciała tam zwozić odpady. I oby przyroda nie odpłaciła się nam zatruciem wód gruntowych.
Na myśli miał fakt, że niedaleko znajduje się ujęcie wody pitnej dla ponad dwóch tys. osób.
Zapytaliśmy naczelnika Zycha, czy te prace można w ogóle dokończyć. Może lepiej byłoby wywieźć to wszystko? Zych odpowiedział, że wywiezienie jest niemożliwe. Po pierwsze, mogłoby pochłonąć nawet setki milionów złotych. Po drugie? Nie wiadomo, czym groziłoby kopanie w brei, którą tam uklepano. Zych powiedział, ze prawdopodobnie jedynym rozwiązaniem jest przykrycie tego wszystkiego warstwą ziemi i humusu.
11
Poprzedni artykuł